Proszę tam zaglądać.
Zaczęłam już też przenosić limeryki i fraszki
Znak
15 października 2011
Czerwcowe popołudnie porażało upałem. Było jej ciężko,
duszno, szukała cienia. Ciążył jej brzuch. To już końcówka szóstego miesiąca.
Znowu miała kryzys. Myślała z niechęcią o tym dziecku. Komplikowało jej życiowe
plany. Czuła się opuszczona przez wszystkich, sama ze swoim problemem.
Rodzice omijali temat. Matka milczała, nie pytała o nic, choć w jej oczach
widać było troskę i niepokój. Ojciec był najwyraźniej zły, ale też o nic nie
pytał.
Ojciec dziecka przepadł. Wstrząsa się na samą myśl o nim i o
tym, co jej zrobił. Miało być tak pięknie i romantycznie, a było brzydko i
brutalnie. Miał być czuły sylwester we dwoje, no i był – we dwoje, ale
wcale nie czuły, nie piękny, nie romantyczny… Teraz jest ciąża i są złe
wspomnienia, które ją prześladują nawet w snach.
Odda to dziecko do adopcji, nie chce go, na pewno go nie
pokocha. Jeśli to chłopiec, będzie wciąż w nim widziała gwałciciela cuchnącego
alkoholem, który nie potrafił uszanować jej uczuć, nie potrafił uszanować tego,
że był jej pierwszym mężczyzną, że mu zaufała. Jeśli dziewczynka… czy to
właściwie by coś zmieniło?
Nikt nie wie, że to się odbyło w ten sposób. Wyobrażała
sobie, jak to będzie pięknie i wspaniale… Ten pierwszy raz zapamiętuje się
ponoć na całe życie… Zapamięta, o tak! Nie powie nikomu, jest jej wstyd,
że była taka głupia. Czuła się zbrukana. No i jeszcze ta ciąża! Czy
musiała od razu wygrać oba losy na tej loterii? Gdybyż tak łatwo przychodziły
jej wygrane w totolotka!
Teraz szła obejrzeć „okno życia”, które niedawno pojawiło
się w jej mieście. Chce zobaczyć, czy można tam w miarę anonimowo zostawić
dziecko i nie narazić się na szyderstwa i komentarze przechodniów.
Straciła już nadzieję, że poroni, na skrobankę nie miała pieniędzy, zresztą
pewnie i tak by tego nie zrobiła.
*
Matka obserwowała ją z niepokojem. Od czasu sylwestra, jej
córka bardzo się zmieniła. Wróciła zapłakana i odtąd niewiele mówi. Tylko
brzuch jej rośnie. Bała się pytać o cokolwiek, a dziewczyna wyraźnie
unikała rozmów. Matczyna intuicja mówiła jej, że stało się coś złego. Dziecko,
nic to, jakoś się wychowa. Pomoże córce, niech skończy studia, niech idzie do
pracy, jakoś dadzą radę. Tylko dlaczego ona nic nie mówi?
Pewnego dnia przeraziła się, gdy znalazła na szafce obok
telefonu karteczkę z numerem ośrodka adopcyjnego. Długo płakała tej nocy. Musi
poważnie porozmawiać z córką.
*
Był załamany. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Jego
najlepszy przyjaciel zawiódł go na całej linii, odbił mu dziewczynę! I to tak
bezceremonialnie i cynicznie!
Stał bezradny na chodniku, nie wiedząc, w którą stronę ma
iść i co ze sobą począć. Chciał jej zrobić niespodziankę, kupił 20 czerwonych
róż na jej dwudzieste urodziny, no i ma tę swoją niespodziankę! Uchyliła tylko
lekko drzwi, była w szlafroczku zarzuconym na nagie ciało. Oświadczyła, że z
nimi koniec. Był u niej tamten. Ale banał! Niech ich szlag!
Ruszył przed siebie. Obok przechodziła dziewczyna w
zaawansowanej ciąży. Wręczył jej te róże w pośpiechu i szybko się oddalił.
Stała teraz zaskoczona i odprowadzała go wzrokiem. Wydawało się jej, że płakał.
*
Były piękne. Nigdy wcześniej nie dostała takiego bukietu i
wątpi, czy kiedykolwiek dostanie. Szkoda, że nie był przeznaczony dla niej. Dla
kogo były te kwiaty? Dlaczego nie otrzymała ich kobieta, dla której zostały
kupione? Nie chciała ich? Nie zastał jej? Pokłócili się? Zdradziła? Odeszła?
Wzgardziła? A może on zdradził? Może skrzywdził, a teraz chciał przepraszać i
się nie udało? Czy to wiadomo? A czy ona sama przyjęłaby taki bukiet
i przeprosiny? Czy mogłaby udawać, że przebaczyła, że nic się nie stało?
Chyba nie.
Może i dobrze, że nigdy się nie dowie. Pójdzie teraz do
domu, bo w tym upale róże padną, a szkoda by było. A może powinna to
zdarzenie potraktować jako dobry znak?
Z naprzeciwka szły młode dziewczyny, gimnazjalistki chyba.
Radosne i rozszczebiotane. Ależ on musi panią kochać! Takie kwiaty! –
Skomentowały ze szczerym podziwem. Uśmiechnęła się. Gdybyż wiedziały…
*
Róże zachowały świeżość przez 10 dni. Z żalem je wyrzucała.
Przez tych 10 dni nie wróciła pod „okno życia” i po raz pierwszy pomyślała o
dziecku bez złości. Tamto zdarzenie dało jej do myślenia. Wreszcie
oprzytomniała i przestała skupiać się na sobie i na swoim problemie. Jak widać
innym tez życie nie układa się jak w bajce… W końcu to przecież jej dziecko. Ma
je ukarać oddając obcym ludziom? A właściwie, za co? A może w ten sposób chce
ukarać siebie? No, bo czy sama jest bez winy? Dziecko wierci się w brzuchu, jej
zdenerwowanie udziela się i jemu. Po raz pierwszy kładzie rękę na brzuchu i
głaszcze pojawiające się tu i tam wybrzuszenia. Spokój, mały, już dobrze…
Tylko czy aby będzie zdrowe? Przecież on był kompletnie
pijany! A ona przez te wszystkie miesiące w takim stresie żyła… Musi iść zrobić
badania, musi wiedzieć! Lekarz na pewno ją zwymyśla, że dopiero teraz się
zgłasza, ale niech tam! Przeżyje.
No i zwymyślał! Ale zrobił USG, dał skierowanie na badania i
uspokoił, że wszystko wygląda dobrze. Patrzyła na tę swoją kartę ciąży i nadal
nie wiedziała, co dalej? Nie chciała znać płci dziecka, nie była jeszcze na to
gotowa.
Musi poważnie porozmawiać z matką.
Mały, a może mała, rzuca się w brzuchu i odstawia dzikie
harce. Powinna gdzieś usiąść i odpocząć, albo przynajmniej znaleźć trochę
cienia. Kładzie rękę na brzuchu, dziecko natychmiast się uspokaja.
Ten upał ją wykończy. Dzieciak też chyba z tego gorąca tak
się wierci. Uśmiecha się. Ot, jakiego ma towarzysza niedoli. Wejdzie do sklepu,
tam chłodniej, chwilkę odpocznie.
*
Mamo! Popatrz, co kupiłam! Prawda, że słodkie?
Kobieta ze łzami w oczach patrzyła na maleńkie śpioszki w
misiaczki i w matczynym odruchu przytuliła córkę do piersi. Odetchnęła z ulgą.
Jestem.
OdpowiedzUsuńNo i fajnie :) Witam w nowym miejscu :)
OdpowiedzUsuńA co tam, Czarownico. Nowe miejsce, nowe perspektywy. Alleluja i do przodu!
OdpowiedzUsuńWitaj Boja! Cieszę się, że jesteś!!!!
UsuńA jednak ręcznie Czarowniczko. Czy nie działało przenoszenie przez eksport?
OdpowiedzUsuńNiestety nie działa, Blogger nie przyjmuje pliku. Trudno...
UsuńMam wrażenie, że winę ponoszą wklejane przeze mnie na Onecie adresy URL, których ta platforma nie chce. Zanim bym więc je pousuwała, to w tym samym czasie pokopiuję i powklejam. Jedna robota.
dwa dni kopiowania ręcznego mam za sobą.
OdpowiedzUsuńnie wklejam - historia i sentymenty zostaną na komputerze.
nowe otwarcie, więc zakurzone treści tylko zaśmiecą.
powodzenia.
Rozumiem, moje sentymenty też skopiuję i nie wkleję, ale miniaturki literackie, czemu nie?
UsuńPozdrawiam
jesem, jesttem :D zapisuję :d Dziękuję :D i powodzenia w przenosinach, ratuj te wszystkie teskty!!!
OdpowiedzUsuńbuziaki
Próbuję, ale to mozolna robota. Cieszę się, że jesteś :)
UsuńMuszę sie wczytać w te opowiadania, kobieto wielu talentów :-)
OdpowiedzUsuńWięcej już jest w zakładkach: opowiadania, limeryki i fraszki, reszta dopiero pojawi się po Świętach, albo nawet po Nowym Roku. Musze zdążyć do końca stycznia
UsuńPozdrawiam