Wzięłam wczoraj udział w Orszaku Trzech króli i wreszcie pośpiewałam sobie kolędy pierwszym głosem (w chórze śpiewam altem, czyli głosem drugim, a czasem nawet trzecim, bo jestem w drugich altach, czyli trzecim głosie po sopranach i altach pierwszych). Pogoda dopisała, ludzi było nadzwyczaj dużo.
I nie była to z mojej strony manifestacja mojej religijności (bo ci, którzy mnie znają, wiedzą, że do osoby religijnej mi daleko), tylko swego rodzaju demonstracja poczucia wspólnoty z ludźmi z naszego europejskiego kręgu kulturowego, z naszą - było nie było - chrześcijańską tradycją. Przyszły całe rodziny z dzieciakami, rozdawano korony i śpiewniki z tekstami kolęd. Ogólnie było bardzo sympatycznie. I wprawdzie daleko było do rozmachu warszawskiego orszaku, bo i środki Ełk ma dużo skromniejsze, jednak organizatorzy naprawdę się postarali.
Orszak Trzech Króli w Ełku - galeria zdjęćl
Potem zaciskałam kciuki i cieszyłam się poczwórnym zwycięstwem Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni oraz po raz pierwszy obejrzałam w całości 007 w akcji - "Spectre". (Zawsze usypiałam na Jamesie Bondzie mniej więcej w połowie filmu). Najwyraźniej coś mi się we łbie poprzestawiało. I nie wiem, dobrze to, czy źle, ale w sumie fajnie spędziłam dzień i wieczór, o czym niniejszym informuję, bo spać mi się jeszcze nie chce, a już po północy.
Zapiski dokonane podczas lotów na miotle na podstawie obserwacji i spostrzeżeń :)
niedziela, 7 stycznia 2018
2 komentarze:
Dziękuję za odwiedziny. Zachęcam do komentowania.
W przypadku braku konta na Google lub Fb i logowania się jako "Anonimowy", bardzo proszę o podpisanie się w treści komentarza, gdyż chciałabym wiedzieć, kto do mnie pisze.
Każdy komentarz jest dla mnie cenny, jednak komentarze obraźliwe i zawierające wulgaryzmy będą konsekwentnie usuwane. Dobre maniery i kulturę słowa cenię ponad wszystko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To faktycznie, urozmaicenie duże i fajnie. Film podobał mi się, obejrzeliśmy w kinie. My byliśmy u mojego brata i bratowej i oglądaliśmy zdjęcia z ich pobytu w Szwajcarii:-)
OdpowiedzUsuńz Bonda pamiętam, że regularnie uśmiercane są jego partnerki i jeśli oglądam, to tylko do momentu, kiedy zostanie wykorzystany gadżet, otrzymany z laboratorium nawiedzonego naukowca - jak zwykle jest on jedynym ratunkiem z opresji, w którą dość potulnie pakuje się ów agent.
OdpowiedzUsuń